Za oknem deszcz Panie Szopenie Fortepian Pana smutno gra Dawno wybaczył Pan jesieni Że taki łzawy humor ma Paryski bulwar zapłakany I Plac Concorde i Plac Pigalle Pól Elizejskich rude kasztany Czy pamiętają jak Pan grał Każdej jesieni deszcz jest inny I inne liście strąca wiatr A tylko smutek Pana oczu Panie Szopenie wciąż ten
Po tamtej stronie lasu
Po tamtej stronie lasu gdzie kwitną poziomki Mała Wiola tańczy na mojej dłoni Zielona Agnieszka świat maluje na zielono Jabłkowy poeta gubi swoje wiersze A wiatr listonosz nieproszony Roznosi je ludziom zamiast złych nowin Po tamtej stronie lasu gdzie kwitną poziomki Chcę abyś wiedział jest miejsce dla Ciebie Na Twoją przyjaźń czeka przyjaźń Biała pokorna
Narysuję dla Ciebie aniołka (Pioseneczka)
Narysuję dla Ciebie aniołka Choć nie mnie prosisz o to w swych wierszach Nie mnie I usiądę przy Twoim stole Choć nie dla mnie było to miejsce Nie dla mnie Będę biegać po Twoich sadach Zrywać wszystkie jabłka czerwone Choć nie ja miałam je rwać I wyśpiewam dla Ciebie cały świat Wyśpiewam dla Ciebie Twoje
Chcę Cię obronić (Gdy smutno)
sł. A.Skoczylas, A.Budzyńska Chcę Cię obronić, chcę ustrzec Cię od zła Gdy smutno tak zaśpiewać, by Cię rozweselić I z ciemnej nocy wyprowadzić w jasny dzień Tak życiem Cię zachwycić, abyś chciał je przeżyć W podróż Cię wezmę do takiego raju Gdzie smak miłości dojrzewa powoli Gdzie rana życia uśmiech pod ustami Sny się spełniają, a
Gościsz wichrem w moim domu
Gościsz wichrem w moim domu I nie mówisz prawie nic Czas wciąż liczysz po kryjomu Jakby brakowało chwil Nutki rzucasz nutki plączesz Troszkę śpiewasz, troszkę śnisz No i czasem spojrzysz na mnie Zielonością oczu swych W nich się topię, w nich zostaję W nich rozpływam się jak mgła Czy to jeszcze jestem ja Czy to
To już nieważne, że przyrzekałeś mi miłość
To już nieważne, że przyrzekałeś mi miłość To nieważne że, coś nam się nie spełniło To nieważne, że chciałam kochać tak pięknie To nieważne, czas zaleczy wszystkie rany Nie mów nic, nie musisz się przede mną tłumaczyć Łóżko to dla ciebie jeszcze, jeszcze jedne drzwi Ale zrozum dla mnie łóżko naprawdę niewiele znaczy Nie załatwi
Maleńkie moje gospodarstwo (Motyle)
Maleńkie moje gospodarstwo, to tak nie wiele Maleńkie moje gospodarstwo, drodzy przyjaciele Gorący ogień tutaj płonie, szampan się chłodzi W ten czas oczekiwania i ktoś nadchodzi To może przetrwać jedną chwilę, a przecież mimo to Żyć warto jak motyle, motyle wolne są Są takie noce nieprzespane, ranki samotne Nie czuję ciepła Twoich dłoni, lecz nie
Kiedy was nie ma (Opowieść o przyjaźni)
Kiedy Was nie ma to jakby nagle Zabrakło w moim życiu muzyki Kiedy Was nie ma to czas mnie straszy Że przeminę, że będę chwilą Kiedy Was nie ma to jakby niebo Miało się rozstać na zawsze ze słońcem Kiedy Was nie ma dosyć mam wszystkiego I pragnę stąd daleko odejść Moi przyjaciele, moi przyjaciele
Uczę się twojej nieobecności
Uczę się Twojej nieobecności Przy stole, na ulicy, gdy sięgam po książkę Uczę się Twojej nieobecności Uczę się Twojej nieobecności Na poduszce przechowującej wspomnienie Zapachu Twojej skóry Gdy dzień pochmurnieje, a wiatr tłucze pięściami W okiennice wieczoru Wybacz, że nie potrafię jeszcze Nauczyć się Twojej nieobecności we śnie A może nie chcę Watch this video on
To nie boli, skądże, to nie boli
To nie boli, skądże to nie boli Będę mówić zaklinać, że nie Nocą schowam wspomnienie we śnie To nie boli To nie boli, skądże to nie boli To był tylko śmieszny życia żart Będę śmiać się mówić licha wart To nie boli A ludzie będą chodzić, ludzie będą chodzić drogami Które stary mądry czas wyznaczy