Gościsz wichrem w moim domu
I nie mówisz prawie nic
Czas wciąż liczysz po kryjomu
Jakby brakowało chwil
Nutki rzucasz nutki plączesz
Troszkę śpiewasz, troszkę śnisz
No i czasem spojrzysz na mnie
Zielonością oczu swych
W nich się topię, w nich zostaję
W nich rozpływam się jak mgła
Czy to jeszcze jestem ja
Czy to jestem ja, czy to ja
Raptem chowasz swą zieloność
W cieniu włosów w cieniu rzęs
Czyż naprawdę chcesz mnie zgubić
Chcesz utopić w morzu łez
Chcę z nich wyjść, chcę wypłynąć
Chcę znów scalić się jak mgła
Czy to jednak będę ja
Czy to jeszcze ja
Czy to ja