Zatrzymaj się opowiem krótki sen, Ty byłeś w nim ja byłam też
Za sztalugami nasze głowy dwie, a nad pracownią cichy błękit nieba
Milknie, milknie śpiew przewodnika w katakumbach
I prowadzi gdzieś na skraj marzeń w rytmie rumby
Wypełniony tak, malarski plan
Znany pejzaż w tle, wiecznie puste prerie świata
Kilku palców len, który ciało z pędzlem splata
Spraw by dłużej trwał mój sen, w nim Ty i ja
Kładź na płótno więcej barw, by nie ostygł słońca blask
Przebiegł dreszcz, bardzo chcę z Tobą malować obraz ten
Więc kładź na płótno więcej barw, by nie zwiędła zieleń traw
Aby dzień nie wdarł się w ten paryski sen
Wychudłe przejścia i uliczki te, na których handlarz łzami dzień za dniem
Gada z tragarzem cnoty jak i gdzie bajecznie tanio kupić dobry sen
Swój szachrajski kram stawia zbieracz cierpkich wzruszeń bez żadnych praw
Pan łachmanów w trasę rusza wylansuje raj, sukienki skraj
Wydeptuje wciąż ścieżkę chleba żerne prerie
I w zachwytu gąszcz wrasta miłość i spełnienie
Spraw by dłużej trwał mój sen i Ty i ja
I kładź na płótno więcej barw, by nie ostygł słońca blask
Przebiegł dreszcz, bardzo chcę z Tobą malować obraz ten
Kładź na płótno więcej barw, by nie ostygł słońca blask
Aby dzień nie wdarł się w ten paryski sen