Pytała dnia dlaczego srebrny wstał i uczesał obłoki
Zwierzała się sosnom wysokim, na pagórki wbiegała, milkła
Słońce, krzyczała, słońce zgaśnij jak moja miłość
Nie świeć słońce, oczy rękoma kryła
Poprzez suche gałęzie, wiatr pochylony nad nią
Dotknął pasma włosów, zadrżała i rękoma odtrąciła wiatr
Słońce, krzyczała, słońce zgaśnij jak moja miłość
Nie świeć słońce, oczy rękoma kryła
Zgaśnij słońce
Zgaśnij słońce
Zgaśnij słońce