sł. K.K.Baczyński
Ciało mojego ciała i światło mojej myśli
Chciałbym by Ci się ogień pełen szelestu przyśnił
Z którego żółte kwiaty wyplusną, brzózek szelest
Jak sieć, abyś poczuła przy ich lekkości śmielej
Swój lot jak płomyk drżący, bolesny a pragnący
By popłynęło w Tobie jak szumny strumień słońce
Ciało mojego ciała i trwogi mej nadziejo
Niech ci się we śnie wody przez oczy tocząc – chwieją
I niechże Ci podadzą rybę jak dłoń co klaszcze
Byś znała to milczenie, co mnie okrywa płaszczem
I niechaj iskry ognia, co w łusce się zapalą
Mój blask dopełnią w Tobie i smutek mój wyżalą
Nie dałem Ci jabłoni ziemskiej, co sytość niesie
Wyrosłem ja na chmurach jak dzika jabłoń w lesie
Ale mam źródło w sercu srebrne jak żywy pieniądz
Unieś się we śnie, spojrzyj w lustro jego nad ziemią
Nie szukaj mnie w słabości, źródła mego nie mijaj
Nie umiera w nim ciało, dusza wieczność w nim żyje